Czubkowska: Dlaczego nie podpisałam listu protestacyjnego w sprawie nominacji wywiadu z Margot do Grand Press?

Awantura której świadkami jesteśmy po tegorocznych nominacjach do nagród Grand Press, zamiast w debatę o standardach dziennikarskich i przejrzystości konkursów, zamieniła się w festiwal wzajemnego obarczania winą.

Awantura której świadkami jesteśmy po tegorocznych nominacjach do nagród Grand Press, zamiast w debatę o standardach dziennikarskich i przejrzystości konkursów, zamieniła się w festiwal wzajemnego obarczania winą. Dlatego, choć nominacja wywiad z Margot, który przeprowadziła Beata Lubecka z Radia Zet wywołała we mnie konsternację, nie podpisałam się pod listem, który wzywa do usunięcia tego utworu z listy nominacji.

Uważam, że ten wywiad jest warsztatowo niedopracowany, nieciekawy, nie wnoszący nic do dyskursu, krzywdzący w stosunku do społeczności LGBT+ i najzwyczajniej na świecie słaby, a więc nie spełnia żadnych warunków prestiżowej nominacji. Ale rozstrzygnięcie sporu metodą odgórnego wykasowania tej nominacji pod wpływem żądań środowiska (pod listem powstałym z inicjatywy Stanisława Skarżyńskiego podpisało się kilkaset osób) – to nie jest dobre rozwiązanie. 

Złą praktyką była też decyzja redakcji Press, która pod wpływem krytyki opinii publicznej zdecydowała się – co wyglądało jak foch – na zupełne skasowanie nagrody w tej kategorii. 

Działania obu stron tego sporu nie przyniosły żadnego pozytywnego efektu. Zamiast zmiany na lepsze mamy środowiskową awanturę, z której poturbowani wyjdą wszyscy.

Taką zmianą na lepsze mogła być publiczna dyskusja o dziennikarskich standardach. Te, jak wiele innych kwestii związanych ze zmianami społecznymi, dobrym smakiem, ważnymi problemami etycznymi – ulegają ciągłym zmianom. Pytania, które padły w rozmowie red. Beaty Lubeckiej z Margot, dekadę temu pewnie nikogo by specjalnie nie oburzały, a dwadzieścia lat temu byłyby uznane za istotne i odważne. Ale w 2020 roku zarówno część środowiska dziennikarzy jak i sami słuchacze radia ZET, krytycznie odebrali zarówno treść pytań jak i styl prowadzenia rozmowy. Beata Lubecka od początku wydaje się być krytycznie, wręcz niechętnie nastawiona do swojego gościa. W zadawanych pytaniach nie widać ciekawości lecz niechęć do zaproszonego gościa.

Dobrą zmianą awantury wokół najbardziej prestiżowej nagrody dziennikarskiej w Polsce mogłoby być także wprowadzenie bardziej przejrzystych zasad jej przyznawania. Środowisko dziennikarskie nadal nie ma pełnych informacji o tym jak pracuje jury, jak wyłaniany jest jego skład i wreszcie jak wygląda proces preselekcji nominowanych materiałów. Tajemnicą poliszynela jest, że te kwestie od lat budzą mniejsze lub większe konsternacje. Kilka lat temu, po apelu ze strony środowiska w skład jury weszło więcej kobiet, ale wciąż nie wiadomo na jakiej podstawie dobierany jest konkretnie ten skład, kto pracuje w którym stoliku oceniającym zgłoszenia z danej kategorii. Ten brak jawności – o którą na co dzień tak walczymy jako dziennikarze  – w kwestii procesu wyboru nominacji powoduje umniejszenie rangi nagrody. 

Skutki tego braku przejrzystości w kuriozalnej formie uwidoczniły się przy okazji awantury o wywiad z Margot: w oficjalnym komunikacie organizatora konkursu znalazła się informacja, że członkowie jury Grand Press, nie zgadzają się z decyzją członków jury w kwestii nominacji dla wywiadu Beaty Lubeckiej. Konia z rzędem temu, kto odgadnie kto, z czym i dlaczego się nie zgadza, i co w związku z tym konkretnie zrobił. A wystarczyło by ujawnić kto był w podgrupie oceniającej wywiady i jak ten zespół uzasadnił tę konkretną nominację. A następnie poddać ją głosowaniu – jawnemu – całego jury. 

Po kilku dniach od kontrowersyjnej nominacji mamy sytuację w której trwa środowiskowa wojenka. Jedni bronią wywiadu – nie ze względu na jego formę, ale w dużej mierze dlatego, że znają i lubią Lubecką i oceniają ją za całokształt pracy; inni odżegnują autorkę i jury od jakiejkolwiek czci. Jeszcze inni grzmią o dyktacie poprawności politycznej i cenzurze. A czytelnicy patrzą na to wszystko z mieszaniną politowania i wyższości.  

Co gorsza, w spór weszła część polityków, która zaczęła za nas, dziennikarzy, mówić o standardach. Politycy podpisali się pod wspomnianym listem – co samo w sobie jest wystarczającym powodem, bym ja, jako dziennikarka, nie chciała być pod nim podpisana. 

Szansę na wygraną odebrano kilku świetnym rozmowom autorstwa świetnych dziennikarzy. Cały skład jury obarczany jest winą za nietrafioną nominację. Autorka wywiadu – nie ważne czy sama go zgłosiła, czy zrobiła to za nią redakcja – obrywa od każdej możliwej strony sporu. 

Zamiast branżowego katharsis mamy zbiorowego kaca.

Ale jeszcze jest szansa by się opamiętać. Magazyn Press ma szansę wyjść z twarzą i uratować wizerunek tej najważniejszej nagrody dziennikarskiej. Wystarczy że po konsultacjach opracuje nowy regulamin jej przyznawania. Regulamin szanujący zasady jawności, ale także przy okazji, może uda się w nim uwzględnić także zmiany jakie zaszły w mediach m.in pod wpływem cyfryzacji.

A my wszyscy mamy szansę poważnie przemyśleć co jest dla nas w tej pracy ważne i jak ją wykonywać by nie tracąc ostrości jednak równolegle pamiętać, że żyjemy w świecie w którym pytanie “A w majtkach co masz?” nie dostaje się nominacji do prestiżowych nagród. 

Sylwia Czubkowska – Redaktor prowadząca serwisu SpidersWeb+. Wieloletnia dziennikarka ekonomiczna i technologiczna takich tytułów jak Gazeta Wyborcza, Dziennik Gazeta Prawna i tygodnik Przekrój. Trzykrotnie nominowana do nagrody Grand Press w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. Czterokrotna laureatka nagród Prezesa Urzędu Patentowego za teksty na temat innowacji i wynalazków.